Snowprogres - snowboard freeride, splitboard - szkolenia i campy

Dzień 6

O 23:00 wyruszylismy z portu w Longyearbyen w kierunku północy przez otwarty Ocean Arktyczny, pomiędzy lądem Księcia Karola, a najwieksza wyspa archipelagu – Spitsbergen’em.
Pierwsza wachta Mutek i Bartosz do wysokości Barentsburgu. Kolejni to Tomek i ja.

fot. Michał Mutek Zieliński
Zaczęło się. Bardzo długa i wysoka fala. Tomek rzyga, w końcu żeglujemy przez otwarty Ocean po raz pierwszy. Efekt domino po Tomku rozpoczął Bartosz, później juz z górki – festiwal kulinarny Smakosza trwa. Ja na razie jako obserwator. Jedną nogą trzymam Barta by nie wypadł za burtę. Wrzucamy wiadro na linie do wody przy 7 węzłach by pozyskać czyściwo pokładowe. Coraz to nowe postacie na deskach teatru Pierwszej Polskiej Wyprawy Splitboardowej na Spitsbergen. Zafalowanie wzrasta i przyjmuje coraz bardziej nieregularne formy. Horyzont gubi się na coraz dłużej jakby znikał w dolinach. Trudno się złapać wzrokiem czegoś nieruchomego by oddalić chorobę morską. Płyniemy jednak uparcie dalej bo droga do nowego pewnie rzadko bywa prosta i łatwa.

fot. Michał Mutek Zieliński

Żegluga trwa juz nieprzerwanie od ponad 22 h jeszcze … kawałek . Powinniśmy zdążyć. Bo tak naprawdę zdecydowaliśmy się na ten przeskok północny w dość ryzykownym wydaniu. Ruszyliśmy pod koniec jednego sztormu na tym obszarze, mając umowna dobę by dotrzeć do oddalonej o 170 mil zatoki, która jest w stanie dać nam schronienie przed kolejnym niżem z południa, który powinien rozpętać sztorm większy niż poprzedni na tych właśnie wodach po 20h od naszego wypłynięcia. Czas nagli jednak wierzymy w powodzenie tej decyzji. Musimy próbować by móc po załamaniu pogody dotrzeć w czasie okna w rejony interesujące nas freeride’owo. Niepewność wymieszana ze strachem jak by nie bylo. Daleko mi do bycia żeglarzem i doświadczenia na morzu nie mam, ale fal tak dużych i nieregularnych nie widziałem jeszcze. Gdy wszyscy zeszli pod pokład z przyczyn ….. bo musieli. Człowiek zostaje sam z ogromem Oceanu, nie zna łódki, ta natomiast sprawia wrażenie że zmierza zupelnie w inna stronę niż taki prowadzący ją.

fot. Michał Mutek Zieliński
Morale u załogi podskoczyło dopiero po przejściu przez cieśninę która na szczęście okazała się drożna. Było ryzyko że te kilka metrow które sa nam potrzebne będą pokryte lodem lub zapchane napływowymi kraju, wtedy po 15h żeglugi musiałby nastąpić odwrót do Berentsburgu wprost pod depczący nam po rufie sztorm. Jednak fart. Ląd Księcia Karola spowity morzami, które defacto wyglądają jak głazy. Gdyby nie ciekawość dwóch samców z ogromnymi sztyletozębami pewnie byśmy je przeoczyli.

Ten czas na Oceanie to sprawdzian determinacji naszych górskich fantazji freerideowych. Ile jesteśmy w stanie oddać za śnieg, za … pasje.


fot. Michał Mutek Zieliński

Darek Anioł Engel
06.05.2018 17:10 niedziela _Svalbard

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Pozostałe kategorie